Kiedy Will położył na ziemi sparaliżowanego mężczyznę, nagle usłyszeli stłumiony krzyk.
- GDZIE ON JEST?!?!
Potem wszystko ucichło. Najpewniej przez panele wygłuszające, które były w tym dziwnym pokoju, reszta rozmowy była niemożliwa do usłyszenia.
- Czy... Czy to było o mnie...? - drżącym głosem zapytał mężczyzna.
- Pewnie tak - odpowiedział Will.
- Może oddalmy się stąd?
- Dobry pomysł.
Po ostrożnym wzięciu mężczyzny na plecy zaczął powoli iść. Obaj byli zmęczeni i przerażeni, więc przez większość podróży panowała cisza.
- Pamiętasz może, jak masz na imię?
- Nie za bardzo... Chyba... Hmmm... Leon... Tak Leon...
- Dobrze, a wiesz co chcieli ci zrobić? - kontynuował rozmowę Will.
- Mówili coś o rynku, dobrych cenach i że nikt się nie domyśli. Podejrzewam...
Nagle przerwał i zaczął się panicznie rozglądać.
- Cicho... - wyszeptał Leon, próbując podnieść ręke - Za drzewo... Tam...
Will wykonał rozkaz i pośpiesznie pobiegł we wskazane miejsce. W pewnym momencie usłyszał coraz głośniejsze kroki.
- Halo, haloooo... Wiem, że tu jesteście... Nie ukrywajcie się...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz