Gdy Will się zaczął się budzić, zobaczył stojącego nad nim Karla i kilka pielęgniarek.
- Prawie nam
uciekł - mówił do jednej z pielęgniarek Karl - będzie trzeba lepiej go
pilnować.
- To prawda,
nie możemy drugi raz do tego dopuścić - odpowiedziała.
- No i trzeba
pilnować tego Leona, chociaż i tak nie może się ruszyć - dopowiedział szybko
Karl, po czy wyszedł, bo zauważył, że Will się budzi.
- Gdzie ja
jestem…? Halo Karl, Leon, co się dzieje? Pomocy! Błagam!!
- Nic się nie
dzieje, nie bój się - odparła jedna z pielęgniarek, to tylko twoja wyobraźnia,
wszystko sobie wymyśliłeś, nie ma żadnego Leona i Karla. Jestem ja i pani
Bożenka, wszystko jest dobrze.
- Ale… ale jak?
To, to przecież niemożliwe, ja…ja stąd przecież uciekłem i szedłem z Karlem do
domu, o co tutaj chodzi?…
- Wydaje mi
się, że to był tylko zły sen - powiedziała pani Bożenka -odpocznij teraz, wpadniemy
tu niedługo z doktorem, który poda ci leki.
Zdenerwowany Will próbował uporządkować
myśli.
- To
niemożliwe…p-przecież…to nie mogło tak być…- mówił do siebie Will - czy ja do
reszty zwariowałem!!!-powiedział to, po czym zagapił się w podłogę.
Gdy tak patrzył, zobaczył na niej kilka
liści, dokładnie takich jakie rosły na drzewie, za którym się schowali, gdy w
ich stronę szedł Karl.
- A, więc to
prawda…wiedziałem, że to prawda! TAK…TAK!!!! - krzyknął zadowolony Will
-wiedziałem, że nie wolno ufać temu typkowi…czemu go posłuchałem…ajj dałem
ciała, niedobrze. Ja i Leon bylibyśmy teraz woli, gdyby nie on. No trudno…
Do pokoju weszły pielęgniarki - pani Bożenka
i pani Basia oraz doktor…wyglądał on bardzo znajomo, niósł strzykawkę z
zielonym płynem. To Karl - szybko zorientował się Will. Tak, to na pewno on.
- Wiem, kim
jesteś, doktorku - zwrócił się do Karla Will - to nie był sen, mam na to dowody
-mówił, patrząc się na pielęgniarki.
Lekarz i pielęgniarki wymienili
spojrzenia, po czym roześmiali się.
- I co niby
chcesz z tym zrobić? - spytała pani Basia - jesteś tu uwięziony tak czy
tak… hahahahahahah…
Will chciał coś powiedzieć, lecz poczuł,
że żyłę jego prawego przedramienia wypełnia jakaś substancja, spojrzał w tamtą
stronę i ujrzał Karla z pustą strzykawką, po czym upadł bezwładnie na łóżko.