- Boo..
William stanął w szoku. Duchy wróciły.
Przypomniało mu się, dlaczego on w ogóle przybył do tamtego ośrodka.
- Will, coś się stało? - lecz go
nie było.
Nagle Adam poczuł ogromny ból w plecach, upadł na ziemie z wbitym nożem
kuchennym.
W lokalnych wiadomościach pojawił się artykuł o zmarłym Adamie Allenie,
który został zamordowany w własnym mieszkaniu.
Ludzie mieszkający blisko miejsca zdarzenia siedzieli w domach przerażen,i
gdyż sprawca nadal nie został aresztowany.
William zdawał sobie z tego sprawę, że jest uznawany za mordercę, ale to
przecież jego duchy atakują, więc nazywa to działaniem prawdziwego bohatera, bo
to on chce uratować świat od duchów. Wrócił na swoją działkę, która była cała
porośnięta roślinami. Po jakże trudnej przeprawie przez krzaki dotarł do domu i
poszedł się umyć, by zmyć krew z ubrań.
Na następny dzień poszedł jak co dzień do pracy. Wszedł do biura z kawą
dla siebie i swojej asystentki. Przepraszał za nieobecność, ale jak on to
nazwał: „miał problemy rodzinne”.
- Ostatnio niebezpiecznie w tych
czasach - powiedział współpracownik do Willa.
- Zgadza się - odpowiedział
William
- To było blisko ciebie, co nie?
- Tak, lecz nie widziałem nic
specjalnego wtedy.
Dialog pomiędzy mężczyznami głównie
skupiał się na temacie ostatnich zdarzeń, lecz nie była to jakaś poważna
rozmowa.
Mijały godziny w pracy, William zbierał
się na spotkanie z klientem. Mieli spotkać się w znanej restauracji Dorsia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz