Will po 15 minutach wrócił do swojego pokoju. Był trochę niewyspany, więc chciał się zdrzemnąć, jednak bał się, że ktoś go może zabić. W końcu zmęczenie wzięło górę i zasnął. Po 4 godzinach obudził się i z przerażeniem zauważył, że jego łóżko jest zalane krwią. Spanikowany Will wyłamał drzwi i pobiegł po doktora.
- Pomocy, panie doktorze!
- Co się stało?
- Moje łóżko jest całe zalane
krwią!
*Chwila ciszy*
- To niemożliwe. Chodźmy sprawdzić.
Gdy zbliżali się do pokoju
Williego, doktor stanął jak wryty.
- Panie doktorze, czy wszystko w
porządku?
- Tak, tak, tylko zastanawia mnie
to, jak panu udało się wyłamać te drzwi?
- Ja... .p...przepraszam. To ze
strachu.
- Nic nie szkodzi. Proszę się
uspokoić, zaraz sprawdzimy, co pana tak zdenerwowało.
Doktor podszedł do łóżka i po
chwili zaczął się śmiać.
- Co pana doktora tak
śmieszy?
- To nie jest krew tylko sok
malinowy.
- Jak to? Jeszcze przed chwilą
była tu krew .
- Coś panu się przewidziało. To
pewnie nerwy, pójdę po tabletki.
*Myśli Willa*
“Może nie nadaję się na detektywa? Wszystkiego się boję, wszyscy
uważają mnie za dziwoląga. Nie, ja się nie poddam, rozwiążę tę sprawę.”
Przechodząc obok pokoju zabiegowego,
przypadkowo usłyszał rozmowę pielęgniarki i doktora. Zaintrygował go to,
co usłyszał, więc postanowił podsłuchać
ich.
- Musimy bardziej uważać, ponieważ
jeden z naszych podopiecznych podejrzewa, że coś knujemy - szeptał doktor.
- Przepraszam, chyba podałam za dużą dawkę trucizny panu Zygmuntowi i polała mi się
krew - tłumaczyła się nerwowo
pielęgniarka.
- To teraz trzeba podać ją panu
Smithowi, żeby nic nie powiedział
policji.
- Ok, ale najpierw muszę ją zrobić.
- Bierzmy się do roboty.
Mężczyzna,
po tym co usłyszał, postanowił
uciec ze szpitala. Nie było to jednak proste. Przez długi czas szukał wyjścia,
musiał jeszcze oszukać ochronę. Wreszcie się wydostał i od razu pobiegł na
swoją działkę, by wziąć się za rozwiązanie
zagadki. Początkowo chciał zawiadomić policję, ale zrezygnował, bo i tak
nikt by mu nie uwierzył - przecież uciekł ze szpitala dla wariatów. O działce
jeszcze nikt nie wiedział, bo oficjalnie należała do jego kumpla.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz